Magia tych Świąt polegała na tym, że
doświadczyliśmy przeżyć, które zapadną w naszej pamięci do ostatniego dnia
przeżytego w cielesności. Czy potem zostaną z nami tego nie wiem, ale mam
nadzieję, że tak się stanie.
Stół Wielkanocny udekorowany, przystrojony
kwiatami prawdziwie pachnącymi, barankami śnieżnobiałymi i pisankami kruchymi
jak nasze marzenia. A dookoła stołu twarze znajome choć przybyłe z bardzo
daleka, gdzie zniszczono im domy i zabrano życie codzienne.
Dziś wokół tego stołu pozwolono nam zapomnieć i
pozostać jednie przy chwilach radosnych, przywołujących uśmiechy.
Dziś łzy pozostały za drzwiami Kina Za Rogiem
Cafe.
Śniadanie Wielkanocne przygotowane przez Virę,
Janusza i młodsze oraz starsze kobiety z Ukrainy. A możliwe to było dzięki
serdeczności i otwartości właścicieli Kina Za Rogiem Cafe w Rzeszowie przy
Świętego Mikołaja.
Co chwilę drzwi się otwierały i wchodzili przez
nie ludzie, choć wydawałby się przypadkowi, to jednak kierowani wskazówkami
losu.
Niestrudzeni wędrowcy szukający miejsca, żeby na
nowo poczuć jak to jest być bezpiecznym. Uciekli przed lecącymi na ich domy
bombami. Znaleźli takie miejsce przy stole w Kinie Za Rogiem Cafe, gdzie dobro
głaskało niewidocznymi dłońmi nadzieję, szepcząc jej do ucha, że już niedługo
pojawi się normalność.
Były ciasta od KGW Sowina, był od nich żurek,
smalczyk, kiełbasa i chrzan przywiezione przez Danusię.
Były ciasta od Moniki z Osieka Jasielskiego, smalczyk od Małgosi z Myscowej i
mięsa pieczone od Marka.
Były też moje Fidrygałki czytane wspólnie z Virą.
Dzisiejszy dzień oprócz siły i nadziei przyniósł
nam rodzinę, o której nigdy nie zapomnimy i z którą los połączył nas już na
zawsze.
Pamięć nie pozwoli o nich zapomnieć, a oczami
wyobraźni będziemy przywoływać ich twarze.