Powrót do strony
Publicystyka:
Bieda
Wróciliśmy do domu późnym
popołudniem. Zostawiliśmy w Jadłodzielni przygotowane przez nas i naszych
przyjaciół jedzonko. Byliśmy bardzo dumni, bo wypełniliśmy nim wszystkie półki w
lodówce. Kilku osobom rozdaliśmy je osobiście. Spotkaliśmy starszego Pana, który
przyniósł ze sobą maleńką reklamówkę. Całe szczęście, że mieliśmy karton, do
którego nałożyliśmy mu różnych smakołyków. Zauważyłam, że na nogach nie miał
skarpetek choć dzień był bardzo chłodny. Za miesiąc zawiozę mu kilka par a
Marzenka obiecała, że mu je dostarczą.
Pewna młoda dziewczyna
kiedy dostała sok zrobiony przez Grażynkę miała łzy w oczach. Widać było, że już
dawno od nikogo niczego nie dostała. Patrząc na nią bardzo się wzruszyłam.
Dla niektórych osób
jedzenie darowane przez innych jest jedynym pożywieniem.
Wokół nas tyle się
zmienia. Postęp cywilizacja, rozwój, pęd. Jedno jednak pozostaje, jest
ponadczasowe – to bieda. Schowana, ukryta, nieśmiała ale nie śmiertelna. Bieda
jest jak choroba – dopada bez względu na wiek i pochodzenie. Czai się podstępnie
i łapie w najmniej oczekiwanym momencie. Teraz znalazła sobie dogodny klimat
pandemii. Chodzi po ulicach dumnie łypiąc ślepiami i wypatrując coraz to nowe
ofiary.
Poniżej kilka zdjęć z
dzisiejszych przygotowań oraz z wizyty na Szopena.
Draganowa,
13 maja 2020r.
© Mirka Widurek
Powrót do strony Publicystyka:
|