Powrót do strony
Publicystyka:
Czas wypalenia?
Przeczytałam dzisiaj uważnie wypowiedź
mojego kolegi z Rady Działalności Pożytku Publicznego, Łukasza Domagały na temat
funkcjonowania, potrzeby istnienia i koniecznych zmian w Radzie.
Zgadzam się z nim, że najsłabszym ogniwem
w jej funkcjonowaniu są członkowie nie będący przedstawicielami organizacji
pozarządowych. Ich brak aktywności mogę porównać z brakiem aktywności
przedstawicieli samorządów zasiadających w radach wojewódzkich. Mówię to na
przykładzie Rady Podkarpackiej, której jestem członkiem drugą kadencję. Tam też
„samorządowi” bardzo rzadko uczestniczyli w posiedzeniach. Nie byli
zainteresowani problemami organizacji pozarządowych.
Sądzę, że to zjawisko jest bardziej
złożone i wynika z tego, że generalnie samorządowcy lekceważą organizacje
pozarządowe. Zdarza się, że patrzą na nie jak na konkurencję lub zło konieczne.
Sami jednak też uderzmy się w piersi i
krytycznie popatrzmy na nasze uczestnictwo w posiedzeniach plenarnych i zespołów
problemowych RDPP – szału nie ma.
To prawda, że jesteśmy „maszynką do opiniowania” projektów ustaw i
przygotowujemy projekty uchwał.
To prawda, że często nasze uwagi lądują w
koszu.
Ale czy my jako członkowie Rady robimy
wszystko, żeby to zmienić? Czy aktywnie poszukujemy tzw. gorących społecznie
tematów do spotkań czy czekamy na to, co nam podrzucą? Czy dość stanowczo
reagujemy na odrzucanie naszych uwag, czy walczymy do upadłego?
Artykuł Łukasza to dobry moment, żeby się
zastanowić jak wzmocnić pozycję Rady, ale przede wszystkim jak wzmocnić pozycję
organizacji pozarządowych od góry do samego dołu.
Tego nie zrobimy podzieleni, to możemy
osiągnąć jedynie stojąc ramię w ramię.
© Mirka
Widurek
5 września
2019r.
Powrót do strony Publicystyka:
|