„Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia
|
Powrót do strony
Publicystyka:
W drodze Część pierwsza Właśnie dobiegł końca niezwykle intensywny tydzień mojej pracy. Od kilku dni na trasie Warszawa – Gdańsk – Draganowa – Warszawa. Ciężki czas ale jakże owocny. Ile nowych znajomości i wiedzy na tematy, nad którymi obecnie pochylam się z organizacjami pomagającymi osobom bezdomnym. Najpierw spotkanie w Pomorskim Urzędzie Marszałkowskim z członkami Pomorskiej Rady Senioralnej, której przewodniczy młodziutka, energiczna, kompetentna i bardzo sympatyczna Pani Wicemarszałek Sejmiku. Najstarszy członek Rady ma 95 lat i jest bardzo sprawny zarówno fizycznie jak i intelektualnie. Tematami X jubileuszowego spotkania były: program współpracy Województwa Pomorskiego z organizacjami pozarządowymi, problemy bezdomnych seniorów oraz wdrożenie nowatorskiego projektu Politechniki Gdańskiej skierowanego do dzieci, młodzieży i seniorów. Problem bezdomnych seniorów przypadł mi do omówienia. Dyskusja była bardzo ożywiona, w zespole są profesorowie wyższych uczelni, lekarze i urzędnicy. To oni dyskutowali, zadawali pytania, wieloma sprawami byli zaskoczeni. Następne spotkanie Rady w listopadzie z udziałem pomorskich organizacji pozarządowych. Też tam będę. Teraz czas na zapowiedziane wcześniej odwiedziny w miejscach, w których otrzymują pomoc osoby bezdomne. Spotkałam na swoje drodze osobę, którą do tej pory znałam jedynie z artykułów prasowych, radia i telewizji. To nie przypadek, tak po prostu musiało być. Tą osobą jest wspaniała siostra Małgorzata Chmielewska twórczyni wspólnoty Chleb Życia. Odwiedziłam dwie prowadzone przez Siostrę placówki. Dom Betlejem na Woli oraz schronisko dla kobiet Emaus na Stawkach. Dzięki Panu Jarkowi członkowi wspólnoty mogłam to zrobić w ciągu jednego dnia. Betlejem przeznaczone jest dla osób chorych, jest to schronisko z usługami opiekuńczymi dla 74 osób a w zimie dla 90. Szefuje w nim skromna, bardzo dobrze zorganizowana Pani Renata, której pomaga Pan Jarek. Schronisko położone jest na hektarowej działce wynajmowanej od PKP, położonej z dala od centrum miasta. Niestety niedługo PKP planuje ją sprzedać i będą problemy, bo trzeba będzie coś wybudować od podstaw. W pokoju Pani Renaty przywitały mnie dwa stare psy, przygarnięte przez mieszkańców. Jeden z nich położył się koło mnie, czego nigdy nie robi w stosunku do obcych. Długa wielogodzinna rozmowa, podczas której każde słowo chłonęłam jak gąbka wodę. W Betlejem mieszkają mężczyźni i kobiety, ale one stanowią mniejszość. Są w zaawansowanym wieku i bardzo schorowane. Pani Renata przebywa we wspólnocie od 30 lat. Dla Niej największym problemem i dramatem, którego nikt do tej pory nie potrafi, a może nie chce rozwiązać jest to, że trafiają do nich osoby, które pracowały i mają emeryturę, ale z powodu choroby szpital wypisuje je do schroniska. One powinny trafić od razu do domu pomocy społecznej a nie do schroniska dla osób bezdomnych. Te osoby mają mieszkania, środki do życia ale są samotne lub nikt z rodziny nie chce im pomóc – mówi Pani Renata. Do Betlejem trafiają też osoby po szpitalu całkowicie niezdolne do samodzielnego życia, które od razu powinny znaleźć się w ZOL’u, ale ZOL’e zabiegają o tycvh, którzy maja dobre emerytury, a z biedaka nie ma kasy. Osoby stare, chore i biedne nie mają szansy na godne życie. Pozostają im jedynie prowadzone przez organizacje pozarządowe schroniska z usługami opiekuńczymi. Wiele osób nie doczekuje upragnionego ZOL’u i po prostu umiera. Na 30 lat pracy Pani Renaty trafił się tylko jeden, który doczekał. Mieszkańcami Betlejem bywają ludzie wykształceni, naukowcy, przedsiębiorcy, którym choroba lub sprawy rodzinne zgotowały taki los. Poważnym mankamentem tego schroniska jest brak ciągłej opieki lekarskiej. Lekarze są raz w tygodniu – internista, psychiatra i chirurg., Przeważają choroby psychiczne i to jest przerażające ze względu na specyfikę ich przebiegu. Chorymi opiekuje się jedna pielęgniarka. Rozmawiałam z mężczyzną na wózku, bez nóg. Ma emeryturę i czeka od roku na dom pomocy społecznej. Ma orzeczony stopień niepełnosprawności, który musi jednak odnawiać co roku. Tak jakby czekano żeby odrosły mu nogi. No cóż, mimo, że to Betlejem, to chyba nogi nie odrosną… Wkrótce część druga. © Mirka Widurek Warszawa, 16 września 2019r.
Powrót do strony Publicystyka: |
Polecamy na naszej stronie i u naszych znajomych:
Nasze ostatnie działania:
Rozdysponowaliśmy
POPŻ - działania niefinasowane POPŻ - działania niefinasowane Jak to robić? Jak pomagać i wspierać nie stygmatyzując?
Warsztaty dietetyczne 5 lipca 2022r. Krempna, Polany, Myscowa Lwów - Odessa 29 czerwca - 2 lipca 22' Debata z organizacjami pozarządowymi o pomocy humanitarnej Dostrzegając pracę innychRuszyła edycja Kart Caritas Polska „Na Codzienne Zakupy” Bajki Babci Mirki oddane do składu Wolontariat w czasie wojny - debata - Nowa Dęba 14 maja 2022r. Miła niespodzianka w Kinie Za Rogiem w Rzeszowie Świąteczny fidrygałek Mirki Widurek W drodze Poniedziałek Wielkanocny 18 kwietnia 2022 Nadzieja - Polsko-Ukraińskie Śniadanie Wielkanocne Jak zawsze Świąteczne paczki dla rzeszowskich ubogich Spotkanie z kobietami - Зустріч з жінками Kolejna wyprawa do Cieszanowa-Budomierza - 5 kwietnia 2022r. deszczowy wtorek.Przed jutrzejszym ważnym spotkaniem
Z
Katią i Sofijką w Kinie Za Rogiem Cafe w Rzeszowie
|
Wyślij pocztę do
mwidurek@onet.eu
z pytaniami i uwagami dotyczącymi tej witryny sieci web. |