| 
 
 Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia 
 
 
 
  | 
| 
Powrót do strony 
Publicystyka:
 Czarodziejska różdżka Wnuczka Zosia, na czwarte urodziny, została przez nas obdarowana wymarzonymi skrzydłami motyla oraz czarodziejską różdżką. Radości nie było końca kiedy założone na małe ramionka różowe skrzydełka motylka uniosły Zosię do góry. Machając czarodziejską różdżką wypowiadała zaklęcie – „abrakadabra niech się stanie”. No i stało się. Babcia Mirka została zamieniona w żabkę, a Dziadek Marek w pięknego młodzieńca. Chyba inspiracją dla Zosi były baśnie Grimmów, ale do końca nie jestem pewna. W każdym razie, przyglądająca się temu nieco wystraszona Mama Zosi, postanowiła nie zbliżać się do czarodziejskiej różdżki. Wieczorem piękny młodzieniec zabrał żabkę i pojechali do domu. Żabka nieco zdezorientowana siedziała obok młodzieńca. Wreszcie dotarli do domu. Młodzieniec posadził żabkę na jej ulubionym miejscu i patrząc żabce prosto w oczy pocałował ją w usta. Postanowił zdjąć z nich zaklęcie, żeby wszystko wróciło do normy. Bo przecież mała żabka nie podoła tym zadaniom, z którymi na co dzień zmaga się Babcia. I co z tego, że on jest pięknym młodzieńcem, który nie będzie mógł opędzić się od młodych niewiast. Przecież one nie wysprzątają domu, nie umyją naczyń, nie upiorą, nie pojadą z nim do osób bezdomnych i nie odwiedzą nocą pustostanów. Jeden pocałunek i wszystko wróciło i było jak dawniej. Na kanapie siedziała już ta sama Babcia Mirka, a nad nią pochylał się ten sam Dziadek Marek. Babcia od razu zaczęła planować jutrzejszy dzień, a Dziadek z tego wszystkiego nalał sobie kieliszek wina. Morał z tego taki, że uważajcie dziadkowie, bo czasem wymarzony przez nasze wnuki prezent może sprawić niespodziankę także nam. A swoją drogą, to pożyczę od Zosi tę czarodziejską różdżkę i… Jednego pana na powrót ustawię za ladą sklepową, drugiego w kanale warsztatu samochodowego, innego posadzę za biurkiem w typowej klasie, przeciętnego ogólniaka, w typowym prowincjonalnym miasteczku, a tego ostatniego wyślę z powrotem do Ameryki, gdzie ciężko pracował. Zapomniałam jeszcze o pewnej pani, którą posadzę na powrót przy maszynie krawieckiej. A zrobię to wszytko po to, żeby jak dawniej zaczęli szanować ludzi i dostrzegać w nich przyjaciół a nie wrogów. Żeby jak dawniej budowali a nie rujnowali, żeby dobro chronili a idąc ścieżką kariery nie obrzucali go błotem. © Mirka 
Widurek  Powrót do strony Publicystyka:  | 
 
 Polecamy na naszej stronie i u naszych znajomych: 
 Nasze ostatnie działania: 
Rozdysponowaliśmy 
 POPŻ - działania niefinasowane POPŻ - działania niefinasowane Jak to robić? Jak pomagać i wspierać nie stygmatyzując? 
 Warsztaty dietetyczne 5 lipca 2022r. Krempna, Polany, Myscowa Lwów - Odessa 29 czerwca - 2 lipca 22' Debata z organizacjami pozarządowymi o pomocy humanitarnej  | 
| 
 
 Wyślij pocztę do 
mwidurek@onet.eu 
z pytaniami i uwagami dotyczącymi tej witryny sieci web.  |