To też jest starość
	Starość to nie tylko kluby seniora, nauka 
	języka angielskiego, wycieczki i sanatoria. Starość to także nieumyte od 
	tygodni włosy, podarte rajstopy, nie zmieniana pachnąca moczem bielizna. 
	Starość to trzęsące się ręce i nogi. Na nogach brudne i podarte kapcie. Od 
	tygodni nie zmieniana odzież i zepsute zęby.
	Starość to także brak możliwości dotarcia 
	do miasta do NFZ żeby podbić receptę na pieluchomajtki. Potem te zużyte 
	pieluchomajtki trzeba wyrzucić do śmietnika. Kto ma to zrobić jeśli nikt nie 
	chce odwiedzić starszego człowieka. Leżą i śmierdzą.
	A dzieci są daleko, albo blisko i nie mają 
	czasu.
	Na śniadanie jest prawie suchy chleb z 
	resztkami pasztetowej, jakiegoś sera, a do popicia czarna herbata. Nie ma 
	mowy o owocach, jogurtach czy czekoladzie.
	W oknach wiszą brudne firanki, a szyby 
	były myte ostatnio kilka lat temu. W zlewie zalegają brudne naczynia, bo 
	brak siły i chęci do ich umycia. Nawet lekarz rodzinny wypisuje receptę nie 
	podnosząc głowy i nie dotykając pacjenta w dłonie, w geście troski i 
	empatii. A przecież dotyk jest taki ważny. Gdyby był pies lub kot byłoby się 
	do kogo przytulić. Telefon milczy od tygodni, a jego klawisze pokryły się 
	szarym kurzem.
	Taka starość to powolne umieranie i 
	czekanie na nieuchronne odejście. Odejście może do lepszego?
	Potem pozostaje puste mieszkanie pełne 
	rupieci, które lądują na śmietniku. Mieszkanie trzeba szybko odnowić i 
	wynająć, albo sprzedać. Po starości pozostaje jednak jeszcze długo zapach 
	moczu i brudna kuchenka gazowa.
	Gdzieś głęboko w szufladzie schował się 
	album ze starymi zdjęciami. Na zdjęciach starość za młodu i dzieci, które 
	nigdy nie miały czasu. A zapach starości unosi się w powietrzu i już 
	niedługo osiądzie na ich ramionach. Ale, one o tym jeszcze nie myślą...
	© Mirka Widurek 
	Draganowa, 22 lutego 2020r.
	 
Powrót do strony 
Publicystyka:

	do góry strony