Powrót do strony
Publicystyka:
Darczyńca nie zawsze mile
widziany
Wielu z nas daje drugiemu
człowiekowi to, czym może się akurat podzielić. To może być pomoc w codziennych
czynnościach, zrobienie zakupów, ugotowanie obiadu, przygotowanie paczki z
ubraniami, butami, które są na nas już ciasne lub pozostały po śmierci bliskich.
Oczywiście najmilej
widziane są datki pieniężne. Dla mnie jednak to najprostsza forma pomocy bez
elementu osobistego.
Kiedy wiele lat temu
byłam dyrektorem domu dziecka ludzie przynosili nam różne przedmioty codziennego
użytku, w tym ubrania i buty. Siadałyśmy wtedy i segregowałyśmy otrzymane
przedmioty. Na jednej kupce układałyśmy ubrania, które nadawały się do używania,
a na drugie przeznaczone na tzw. czyściwo.
Nigdy nie dociekałam kto
i dlaczego zrobił nam paczkę z ubraniami nie nadającymi się do chodzenia. Być
może zrobiła ją starsza osoba, która przeżyła wojnę, a później stan wojenny i
byłą przeświadczona, że każda sztuka jest na wagę złota. Być może zrobiła ją
osoba niepełnosprawna umysłowo lub zaburzona psychicznie. Ale zrobiła i miała
dobre intencje.
Dla mnie zawsze liczył
się odruch serca i chęć wsparcia. A to czy bluzka była z butiku i miała metkę,
czy z szafy i nie miała dwóch guzików nie miało znaczenia.
Dzisiaj świat się zmienia
i obdarowywani mają swoje oczekiwania, w artykułowaniu których czasem zatracają
delikatność. Nowe buty, nowe kurtki, nowe śpiwory i konta zapełnione pieniędzmi.
Tak się niestety nie da.
Darczyńca to osoba, która przekazuje to czym może się z nami podzielić.
Nie zamieniajmy
darczyńców na forsodawców.
To ślepa uliczka…
Draganowa,
29 września 2020r.
© Mirka Widurek
Powrót do strony Publicystyka:
|