Powrót do strony
Publicystyka:
Nietolerancja ma różne
oblicza
Tolerancja to obce słowo
dla niektórych. Tych niektórych jest coraz więcej. Wcale nie mam na myśli jej
braku w stosunku do Ludzi Gdzieś Będących Tam, chociaż ostatnio łódzki kurator
oświaty nazwał tych ludzi wirusem. Łódzkie stało się inkubatorem „klonów”
aktualnej władzy, których usadawia na eksponowanych stołkach. Niektórzy z nich
pisząc o sobie w Wikipedii mogą jedynie pochwalić się tym, że zmieniali te
stołki jak skarpetki.
Ale oto pojawia się w
mediach społecznościowych wypowiedź młodego przywódcy jednej z partii. Jego
zdaniem, jeżeli małżeństwo to tylko tych osób, które planują potomstwo. Zatem
osoby, które nie mogą lub świadomie nie chcą dzieci nie powinny zawierać związku
małżeńskiego.
Pomysł na zwiększenie
grupy osób wykluczonych iście diabelski.
Gdyby tak połączyć siły
partii jedynej i słusznej z siłami partii tego młodzieńca to będziemy mieli
niezły kocioł braku tolerancji. Skoro powstają takie partie dziwadła to znaczy,
że jest na nie zapotrzebowanie w naszym zagubionym narodzie.
Ale to nie wszystko.
Jeżeli na ulicy lub w sklepie pojawi się osoba o zwiększonych kształtach to
często gawiedź, której rodzice są szczęśliwymi odbiorcami 500+ pozwala sobie na
śmiechy, chichy i głupie spojrzenia.
Miłe choć nie zawsze
kompetentne Panie ministry od rodziny: a może by tak zamiast instrukcji jak
zachowywać się w czasie burzy opracować instrukcję jak być tolerancyjnym. Czego
nie robić widząc osobę bezdomną, otyłą, chorą lub zdeformowaną. Myślę, że to nie
wymaga zgłębiania wiedzy i posiłkowania się dyrektorami departamentów i
naczelnikami. Wystarczy usiąść przy kawie i pomyśleć samej.
Warto czasem zrobić coś
samemu, czego nie trzeba konsultować z partią. Taka samodzielność poprawia
samoocenę.
Draganowa,
22 sierpnia 2020r.
© Mirka Widurek
Powrót do strony Publicystyka:
|