| 
Powrót do strony 
Publicystyka:
 
   
 
   
To ja też poproszę 
 To wspaniałe 
uczucie, kiedy czytam, że podano sobie ręce na znak pokoju i współpracy. 
Wreszcie opozycja i władza idą ramię w ramię. 
Nie, nic mi się nie 
pomyliło nie mam starczej demencji, nic z tych rzeczy. 
Oto bez względu na barwy 
partyjne, skromnie żyjący i niewiele zarabiający posłowie mogą dorobić do 
poselskiego wynagrodzenia. To dla nas zwykłych obywateli świetna wiadomość, bo 
skończą się nasze kłopoty. Nie będziemy musieli szukać chętnych do pracy po 
wsiach. Znikną wolne etaty w firmach budowlanych, nikt nie będzie się martwił 
kto mu skosi ogród ani z kim zostawi na parę godzin chorą Matkę. Ja też od czasu 
do czasu będę miała kogo w nocy wysłać do Biedronki po żywność. 
Hura! W końcu rynek pracy 
krótkoterminowej odetchnie. 
Dlaczego mówicie, że 
bredzę? Że jestem głupia? O, wypraszam sobie! Że nie o taką pracę im chodzi? A 
więc o jaką? O spółki, firmy doradcze i lobbujące? A, to przepraszam nie 
wiedziałam. To ja też taką pracę poproszę. I żeby było ze zwrotem kosztów 
dojazdu, tylko od razu, a nie po czterech miesiącach. 
No i parę groszy na 
płaszczyk i buciki zimowe, bo biedusia jest. A co z tymi, co w euro zarabiają i 
są w Brukseli? W gastronomii brakuje rąk do pracy i napiwki są, więc warto 
zawalczyć. 
Posłowie rodacy do pracy! 
Spieszcie się, bo dodatkowe etaty tak szybko odchodzą… 
Jeszcze nie zdążyłam 
dokończyć tekstu, a już ktoś szuka chętnego posła do pracy: „W trybie pilnym 
zatrudnię Panią do opieki nad moim Ojcem, który ma 90 lat i od paru miesięcy 
zmaga się z depresją. Szukam Pani w średnim wieku, eleganckiej, koniecznie 
wybuchającej zaraźliwym śmiechem bez powodu. To bardzo ważne, żeby było 
spontanicznie i naturalnie, a śmiech pojawiał się w najmniej odpowiednich do 
tego momentach”. 
Draganowa, 
22 lipca 2020r.  
© Mirka Widurek 
Powrót do strony Publicystyka: 
  
 |