Powrót do strony
Publicystyka:
Jak łatwo jest się
pogubić...
Słowo misja. W słowniku synonimów
kilkadziesiąt zamienników. Ja wybrałam tylko kilka - priorytet, racja bytu,
racja istnienia, cel życia, powinność, służba, święty obowiązek, posłannictwo a
nawet poselstwo.
Żaden z typów organizacji pozarządowych nie
zawiera w swoich działaniach tak wielu znaczeń słowa misja jak organizacje
działające w sferze pomocy społecznej.
Czy jednak dotyczy to ich wszystkich?
Myślę, że niektóre na swojej drodze pogubiły
się, po prostu pobłądziły.
Dlaczego tak się stało? Mam na to swoją
prywatną teorię.
Otóż uległy one długotrwałemu procesowi
„demoralizacji”. Sięgając po duże granty uległy pokusie tworzenia coraz to
nowych etatów i skupianiu się na działaniach, które przynoszą ich pracownikom
wymierne korzyści materialne. Tak, tak – pracownikom, bo już od dawna nie
wolontariuszom. Popłynęły na fali sterty papierów sprawozdań, wykresów i tabel.
Od czasu do czasu mają chwilę wytchnienia biorąc udział w szkoleniach i
konferencjach organizowanych oczywiście w luksusowych hotelach. Co chwilę nowe
wytyczne, nowe wzory dokumentacji itp. itd…
A co z tymi, którzy są najważniejsi? Co z
tymi, którym trzeba pomagać?
No właśnie – oni przestali się dla nas liczyć.
Nie są już tacy ważni w naszych działaniach, o ironio w działaniach z zakresu
pomocy społecznej. Ta demoralizacja zaszła tak daleko, że ci którzy jej ulegli
niczego nie dostrzegają. Stracili już dawno wrażliwość społeczników. Nie ma już
dla nich ratunku.
Chyba, że zaczną od początku, od zera – bez
etatów, bez grantów. To jest niemożliwe – oni inaczej nie potrafią. Dla nich
słowo misja już nie mieści się w profilu ich działania. Pozostała im grantoza i
walka o to, żeby utrzymać się na powierzchni.
A w tej walce, nie zawsze czystej, oddalają
się od ideałów, prawdziwych celów, odgradzają się szczelnym murem, żeby małą
szparką nie przecisnęła się do nich misja.
© Mirka Widurek
Draganowa, 22 sierpnia 2019r.
Powrót do strony Publicystyka:
|