Powrót do strony
Publicystyka:
Żołnierzyki na wojence
Przeczytałam na
portalu społecznościowym wypowiedź znanego aktora, że pomaganie w wydaniu
współczesnym, to coś na wzór mody a nie potrzeby, że kiedyś pomaganie było czymś
normalnym, było odruchem i wręcz koniecznością.
Jak może być inaczej, skoro cały czas jesteśmy na froncie i walimy w siebie
niezliczoną ilość amunicji, uruchamiamy karabiny maszynowe załadowane w ostre
słowa. Prześcigujemy się w elokwentnym obrażaniu przeciwników politycznych,
dobieramy słowa, które mają ranić i napawamy się widokiem spływającej krwi.
Używamy argumentów w stylu: „on nic nie może”, „na niego nie możemy liczyć”, „on
nie jest od nas”, „czy ona w ogóle potrafi mówić?”, „co ty robisz w tym
towarzystwie?”.
Działam w obszarze pomocy społecznej i nigdy nie przyszło mi do głowy, rozwożąc
jedzenie i obdarowując nim osoby potrzebujące, żeby pytać ich o to, czy ten lub
tamten prezydent jest z waszej bajki?, którą partię popieracie? Nigdy mnie to
nie obchodziło, bo dla mnie najważniejszy jest człowiek.
Znam wielu mądrych i empatycznych ludzi stojących po obydwu stronach barykady.
Znam też wielu idiotów, stojących po obu stronach barykady. Mądrzy ludzie,
którzy chcą zrobić naprawdę coś dobrego powinni stanąć obok siebie, odłożyć
karabiny na przekór generałom, którzy wysyłają żołnierzyków na tę niekończącą
się wojenkę.
© Mirka
Widurek
Draganowa, 3
października 2019r.
Powrót do strony Publicystyka:
|