„Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia
|
Powrót do strony Publicystyka:
Kobiety pustostanów
Od mojego pierwszego wyjazdu na pustostany poznałam ich zaledwie kilka. Dzisiaj nad ranem wróciliśmy z Markiem z kolejnej wyprawy w te miejsca. Spotkałam się z kobietami. Są w różnym wieku od trzydziestu paru do sześćdziesięciu paru lat. Każda z nich jest po ciężkich przejściach. Żadna nie wybrała tej drogi bo bardzo chciała. W ich życiu coś się nagle zawaliło, coś poszło nie tak, zabrakło ludzi, którzy podaliby pomocną dłoń. Zapytacie: a gdzie były ich rodziny, gdzie byli ich najbliżsi? Też się nad tym zastanawiałam. Niestety życie to nie jest zbiór zasad, jak powinna wyglądać modelowa rodzina. Nie zawsze rodziny wspierają swoich najbliższych, bo brakuje im siły i wytrwałości, albo to ich nie ma kto wesprzeć w tej ich trudnej pracy. Kobiety żyjące na pustostanach nie prowadzą samotnej egzystencji, są obok nich mężczyźni. Tak jest dla nich łatwiej i bezpieczniej w tym tyglu ulicznej walki. Kobiety znoszą bezdomność o wiele gorzej niż mężczyźni. Mimo tego są mistrzyniami manipulacji w osiąganiu swoich celów. Doskonale wiedzą co i gdzie powiedzieć i jak się zachować. Moim zdaniem to nic złego. To po prostu metoda na przetrwanie, żeby utrzymać się na powierzchni. Niektórzy twierdzą, że nie powinniśmy ulegać tej manipulacji ponieważ w ten sposób utrwalamy w tych kobietach postawy roszczeniowe opóźniając ich powrót do normalności. Nie łudźmy się. Moim zdaniem te kobiety, które poznałam już nie wrócą do tak zwanej normalności. Zbyt długo były z dala od niej a jak wiemy kobiety z nałogu wychodzą o wiele trudniej niż mężczyźni. Bezdomność dla nich to forma nałogu. Te, które poznałam, z wyjątkiem jednej są uzależnione od alkoholu. Piją od dawna a może nawet od bardzo dawna. Mają momenty, że odstawiają alkohol ale nie ma wtedy przy nich nikogo, kto mógłby im pomóc wytrwać w tej abstynencji. Przez ten alkoholizm mają bardzo poważne problemy ze zdrowiem, jednak leczą się okazjonalnie. Ze względu na brak ubezpieczenia korzystają z porad lekarskich tylko w jednym miejscu w Krakowie. Tam jednak nikt im nie zrobi żadnych badań i potrzebnej diagnostyki. Dostaną jedynie zalecenia i podstawowe leki. Opieka lekarska nad osobami bezdomnymi jest urągająca wszelkim zasadom społecznej empatii. Osób bezdomnych raczej nie zawozi się do szpitala, chyba że są umierający. Z SOR’ów nie kieruje się ich na oddziały szpitalne, tylko kieruje na ulice. Mam takie wrażenie, że dla naszej służby zdrowia osoba bezdomna to ludzki odpad, po prostu ktoś nie warty pochylenia się nad nim. Lekarz badający bezdomnego występuje w charakterze Boga, który zadecyduje o dalszym losie tego biedaka. Wracając jednak do tematu, to kobiety bezdomne życiem na ulicy rujnują swoje zdrowie. Mają ogromne problemy z sercem, ciśnieniem, płucami, nerkami, ich ciała często pokryte są wrzodami i ranami. W tym życiu, które dawno zostawiły, i które o nich zapomniało były córkami, żonami, matkami a nawet babciami. W tym życiu, którego same nie wybierały, bo to ono je znalazło dzielnie stawiają czoła trudnościom. Często bez dachu nad głową w ścianach ze zbitych desek, w opuszczonym baraku lub kawałku jakiegoś domu starają się udowodnić, że też są ludźmi, takimi jak inni. Mimo tego wszystkiego, wczoraj każda z nich miała ochotę na rozmowę, była uśmiechnięta i pełna nadziei, że przetrwa przez następne dni. Te kobiety są dla mnie bardzo waleczne. Każdego dnia muszą wszystko zdobywać – jedzenie, wrzątek, jakieś ciuchy, papierosy, środki czystości. W tym wszystkim starają się nie utracić tej resztki godności i człowieczeństwa, które przecież drzemią w każdej z nich. Uśmiechem na twarzy, chwilami radosnego śmiechu skrywają przed nami głębokie, krwawiące rany w swoim wnętrzu. Są dla mnie takimi samymi kobietami, jak każda z nas. Tylko ich życie potoczyło się inaczej. One rano nie mogą tak jak my ponarzekać, że dziecko nie zjadło śniadania, że mąż nie odłożył kapci na miejsce, że w łazience znowu nikt nie zgasił światła. Na pustostanach nie mają dzieci, mężów, kapci, śniadań, łazienki ani nawet światła. Takie to jest ich życie.
© Mirka Widurek, Galeria zdjęć z wizyty
Powrót do strony Publicystyka: |
Polecamy na naszej stronie i u naszych znajomych:
Nasze ostatnie działania:
Rozdysponowaliśmy
POPŻ - działania niefinasowane POPŻ - działania niefinasowane Jak to robić? Jak pomagać i wspierać nie stygmatyzując?
Warsztaty dietetyczne 5 lipca 2022r. Krempna, Polany, Myscowa Lwów - Odessa 29 czerwca - 2 lipca 22' Debata z organizacjami pozarządowymi o pomocy humanitarnej Dostrzegając pracę innychRuszyła edycja Kart Caritas Polska „Na Codzienne Zakupy” Bajki Babci Mirki oddane do składu Wolontariat w czasie wojny - debata - Nowa Dęba 14 maja 2022r. Miła niespodzianka w Kinie Za Rogiem w Rzeszowie Świąteczny fidrygałek Mirki Widurek W drodze Poniedziałek Wielkanocny 18 kwietnia 2022 Nadzieja - Polsko-Ukraińskie Śniadanie Wielkanocne Jak zawsze Świąteczne paczki dla rzeszowskich ubogich Spotkanie z kobietami - Зустріч з жінками Kolejna wyprawa do Cieszanowa-Budomierza - 5 kwietnia 2022r. deszczowy wtorek.Przed jutrzejszym ważnym spotkaniem
Z
Katią i Sofijką w Kinie Za Rogiem Cafe w Rzeszowie
|
Wyślij pocztę do
mwidurek@onet.eu
z pytaniami i uwagami dotyczącymi tej witryny sieci web. |