Powrót do strony
Publicystyka:
Mam
swoje zdanie na ten temat
Od
pewnego czasu niektórzy apelują do Premiera, żeby powołał instytucję Rzecznika
ds. osób bezdomnych. Będzie to następny szczebel, lub szczebelek urzędniczy.
Tylko po co?
Przecież w odpowiednim ministerstwie jest odpowiedni departament, ,który ma w
swoim zakresie sprawy związane z bezdomnością. Będą nowe etaty, nowe pieniądze,
nowi asystenci i nowi doradcy. Powstanie nowa, wielka machina.
No chyba,
że taki rzecznik w ramach obowiązków odwiedzi wszystkie ogrzewalnie,
noclegownie, schroniska, schroniska z usługami opiekuńczymi i wyrywkowo, w
każdym województwie pustostany. Mając ogląd w skali kraju dokona pełnej diagnozy
stanu bezdomności.
Inaczej
uważam, że to nie ma sensu. Bo ustawodawca i tak nie spieszy się do zmian
systemowych, żeby polepszyć warunki życia osób bezdomnych. Urząd nowego
Rzecznika będzie kosztowny i moim zdaniem nie przyniesie oczekiwanych
rezultatów. Rzecz w tym, żeby organ ustawodawczy miał wolę zmian. Na dzień
dzisiejszy nie dostrzegam takiej woli.
I chyba
domyślam się dlaczego. Każda zmiana to duże pieniądze. Każda zmiana to
zmarnowane pieniądze, które wydano na wcześniejszą legislację. Zauważmy również,
że eksperci i doradcy to nie społecznicy „non profit”.
Moja
koncepcja na rzecznika osób bezdomnych – to człowiek w terenie w bezpośrednim
kontakcie z bezdomnością. Tylko tak możliwe jest przeprowadzenia zmian.
Bezpośrednie dotknięcie tematu. Żadne spotkania w miłych i ciepłych miejscach.
Żadne słupki, wykresy czy rozprawy naukowe. Tylko i jedynie: rozmowy, spotkania
w placówkach z przedstawicielami organizacji pozarządowych no i oczywiście z
osobami bezdomnymi. Inaczej moim zdaniem taki rzecznik będzie tylko figurantem
za biurkiem pełnym bezużytecznych papierów.
A
bezdomność nadal będzie się borykała z przepisami prawa, które nie dostrzegają
tych najważniejszych osób, bo dbają o bezpieczeństwo tych, którzy siedzą w
miłych i ciepłych miejscach.
© Mirka
Widurek,
Draganowa, 10 stycznia 2020r.