Powrót do strony
Publicystyka:
O czyją wolność tu chodzi?
Narodowy Instytut Wolności znany jest wszystkim organizacjom pozarządowym w
naszym kraju. Jedni aplikują tam o pieniądze i dostają nawet kwoty sięgające
700tys złotych, a inni oceniają wnioski aplikujących, też oczywiście nie za
darmo.
Robią to zarówno zaprzyjaźnieni z jedynie słuszną jak i nazywający się opozycją.
Tak naprawdę wcale nią nie są, tylko na taką kreują się w mediach, a „przy
kawie” wszyscy są po imieniu i nie dadzą sobie zrobić „kuku”.
Nazwa tej instytucji trochę mnie zastanawia. To, że narodowy, to oczywiście
rozumiem, bo przecież teraz wszystko mamy narodowe, nawet głupotę.
Ale dlaczego wolności?
Czyżby zgłaszające się do niego organizacje czuły się zniewolone i za uzyskane w
Instytucie pieniądze chcą wywalczyć sobie wolność?
A może nie ma w naszym kraju wolności i ten Instytut nam ją zapewni?
Organizacje pozarządowe w charakterze walczącego o wolność narodu polskiego w
dobie, gdy ster władzy trzyma jedynie słuszna?
To się kupy nie trzyma i czas pomyśleć o zmianie nazwy.
Albo do dzieła! Zacznijmy walczyć o tę wolność!
Tylko zastanówmy się, czy rzeczywiście chcemy za pieniądze oferowane przez ten
Instytut. Bo może się tak stać, że te pieniądze będą wyznacznikiem wolności, ale
nie tej prawdziwej, nie tej, na której nam zależy.
Draganowa, 6 marca 2021r.
© Mirka Widurek,
z cyklu ®Fidrygałki
Powrót do strony Publicystyka:
|