Powrót do strony
Publicystyka:
Spienione fale
Morze, statki i plaża to wspomnienia mojego dzieciństwa i mojej młodości. To nie
tylko wspomnienia, to także symbole.
Właśnie wyobraziłam sobie statek płynący po spokojnym morzu. Nagle pojawia się
jedna fala, potem druga, trzecia i następne. Nie wiedzieć kiedy statek ogarnia
sztorm. Fale uderzają jak oszalałe o burtę. Statek przechyla się to w jedną, to
w drugą stronę próbując utrzymać się na powierzchni spienionych z wściekłości
fal.
Dzisiaj rano wzięłam do ręki album. Odnalazłam w nim mnóstwo wklejonych i
opisanych perfekcyjnie zdjęć. Na czarno białych fotografiach uwiecznieni zostali
moi rodzice. Młodzi, niespełna dwudziestoletni. Tato w czapce studenckiej, a
Mama w uczniowskim mundurku. Młodzi, zakochani, po prostu piękni.
Mama i Tato nad brzegiem morza, w Parku Oliwskim, przed Oliwską Katedrą, na
oliwskiej ulicy.
Patrząc na nich poczułam się jak ten statek na wzburzonym od fal morzu.
Wspomnienia uderzały o mnie jak fale, a ja straciłam panowanie nad sobą. Jedyne
co czułam to niewyobrażalny żal, nieporównywalną z niczym tęsknotę, a nawet
wściekłość. Nie ma ich obok mnie, nie mogę się nimi opiekować i patrzeć jak się
starzeją.
Nic już nie mogę i nigdy już nie będę mogła. Album leży na stole, a ja nie mam
odwagi, by wziąć go ponownie do ręki. Jestem słaba i nie potrafię utrzymać
statku na spienionych falach wspomnień.
Co by się stało, gdyby nagle słabość zniknęła i statek pływał tylko po spokojnym
morzu?
Czy to w ogóle możliwe?
Sama myśl o tym powoduje, że to ja staję się taką falą, która spieniona z
wściekłości uderza o statek, który właśnie pojawił się w jej zasięgu.
Draganowa, 3 marca 2021r.
© Mirka Widurek,
z cyklu ®Fidrygałki
Powrót do strony Publicystyka:
|