Powrót do strony
Publicystyka:
Różne życia w obliczu tej samej śmierci
Każdego dnia ktoś odchodzi i nie wróci nigdy do nas.
Odchodzą ci znani i bardzo znani. Odchodzą ludzie rozpoznawalni, których
nazwiska zostaną zapisane wielkimi czcionkami. Wielu stara się pokazać swoje
związki z tymi wielkimi, ale już nieobecnymi wśród nas.
Być obok człowieka-historii, spotkać Go choć kilka razy, móc z nim porozmawiać,
podać mu rękę, usiąść przy filiżance kawy czy lampce wina. To na pewno
niezapomniane wspomnienia i możliwość pochwalenia się nietuzinkową znajomością.
Obok tych śmierci są także takie, które nikogo nie obchodzą. Umierają ludzie,
którzy za życia byli niewidoczni i swoją śmiercią także nie zwrócili na siebie
żadnej uwagi. Często umierają w samotności, opuszczeni przez rodzinę i
znajomych. W dniu ich śmierci nikt nie zamieści zdjęcia z nimi, nikt nie napisze
wzruszającego tekstu i nie uroni choćby paru łez smutku.
Umierają w szpitalach, nie mogąc nawet potrzymać przyjaznej dłoni.
Umierają na ulicy jako bezdomni tułacze.
Umierają w swoich nieodwiedzanych przez nikogo mieszkaniach.
Chciałabym się pochylić nad nimi wszystkimi. I nad tymi, którzy są pochowani w
oddzielnych kwaterach cmentarnych przeznaczonych dla osób bezdomnych i
bezimiennych.
I choć nie mogę pochwalić się zdjęciami, na których stoję obok nich, to moje
myśli są dzisiaj blisko tych osób. Wszyscy, którzy umierają spotykają się gdzieś
daleko i nie stanowi dla nich różnicy to, że zasiadają ważni obok tych
anonimowych i przeźroczystych.
Śmierć jest dla wszystkich jednakowym wyzwaniem, które łączy…
Draganowa, 26 marca 2021r.
© Mirka Widurek,
z cyklu ®Fidrygałki
Powrót do strony Publicystyka:
|