Powrót do strony
Publicystyka:
Życia
I. Pamięci nieznanej mi Lodzi
Dzisiaj
obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Holocaustu. Moja rodzina ze strony
Mamy ma z tym świętem związek.
Prababcia
Marianna była rodzinną bohaterką. Gdy mieszkali w Lublinie, a było to podczas II
Wojny Światowej, zamieszkiwali w centrum tego miasta, w okolicach Lubartowskiej.
Pewnego
dnia, gdy Niemcy robili swoją codzienną obławę na żydowskich mieszkańców, na
podwórko wpadła uciekająca młoda Żydówka. Miała na imię Lodzia i była żoną
lekarza. Jej męża wcześniej wywieziono do obozu koncentracyjnego.
Poprosiła
Prababcię o pomoc, a Ta, niewiele zastanawiając się wywiozła Ją następnego dnia
do rodziny na wieś. Tam Ją ukryto i najprawdopodobniej przeżyła wojnę.
Kiedy
Mama opowiadała mi o Lodzi to miałam przed oczami rudowłosą piękność z małymi
piegami na policzkach. Wyobrażałam sobie Jej gęste rude włosy opadające na
ramiona, przykryte zielonym sweterkiem, spod którego wystawała brązowa spódnica.
Plisy spódnicy lekko falowały, gdy Lodzia biegła przed siebie szukając ratunku.
Znalazła
go w domu mojej Prababci.
Draganowa,
27 stycznia 2021r.
© Mirka Widurek
Powrót do strony Publicystyka:
|