| 
Powrót do strony 
Publicystyka:
 
   
 
   
Karaluch to karaluch 
Karaluch. Wielu z nas 
miało z nim do czynienia. Jak zamieszka w domu to trudno go wyprosić. Owad, 
który paraliżuje kuchenne życie, zmienia nasze nawyki i przyzwyczajenia. 
Sprytny, niemalże inteligentny i skuteczny w rozwalaniu poukładanego dotychczas 
miru domowego. Nie pomagają żadne dostępne środki. Walka z nim to przegrana od 
początku do końca. Nic sobie nie robi z tego, że go nie chcemy, ze walczymy z 
nim co sił.  
Przeczekuje nas chowając 
się w zakamarkach i niedostępnych miejscach. 
Ale przychodzi taki 
moment, w którym wszyscy lokatorzy naszego domu podejmują walkę z karaluchem. Na 
karalucha najlepsze są działania zbiorowe, bo w pojedynkę łatwo nas przechytrzy. 
W tej walce trzeba być zdeterminowanym. Wszelkie próby dialogu z karaluchem to 
dawanie mu czasu, by mógł obmyślić dalszą taktykę pozwalającą mu na pobyt w 
naszym domu. 
Stawanie obok niego i 
dyskutowanie z nim na temat szkód jakie ponosimy, gdy on zamieszkuje wraz z nami 
to objaw naszej słabości i braku zdecydowania, Zastanawianie się dokąd pójdzie, 
gdy my go przepędzimy to głupota i brak instynktu samozachowawczego. Niestety 
wielu mieszkańców domów tak robi. W ten sposób okazują słabość i uległość. 
Karaluch to po prostu 
karaluch. Siadanie z nim przy jednym talerzu i zastanawianie się, czy 
zastosowane przez nas środki do walki z nim będą skuteczne, czy też nie to 
podawanie mu ręki. 
Draganowa, 
4 listopada 2020r.  
© Mirka Widurek 
Powrót do strony Publicystyka: 
  
 |