Powrót do strony
Publicystyka:
Pancerniki i chamy
Dość mam przepychanek, agresji i skakania sobie
do oczu. Dość nazywania porządnych ludzi „pancernymi funkcjonariuszami” albo
„chamami”.
Ja chcę normalnie pomagać i działać na rzecz osób
potrzebujących wsparcia. Nie jestem ani jednym ani drugim, jestem społecznikiem.
Ostatnio czuję się tak, jakby ktoś powoli oblewał
mnie ołowiem. Trudno mi się poruszać bez napotkania na drodze jakiegoś konfliktu
i awantury. A to ci dostali się do struktur europejskich a nie powinni, a tamci
się nie dostali a nie powinni. A to do ciała doradczego jednego z ministerstw
dostała się osoba, która bywa na salonach i uprawia politykę, druga natomiast
chwali się dostępem do prywatnego telefonu wicepremiera.
Organizacje pozarządowe zaczynają ciągnąć się za
łby, a w gminach jedni piszą skargi na drugich. Jak tak dalej będzie to
znajdziemy się w basenie wypełnionym błotem i cuchnącym niczym odżywka z
pokrzywy.
A nie załatwione dalej jest nie załatwione. W
obszarze pomocy osobom bezdomnym roboty po łokcie, to samo w pieczy zastępczej i
domach dziecka, że nie wspomnę już o seniorach.
A Wy dalej się przepychacie i nawalacie. I nikomu
nie chodzi o nas, nikt nie pochyla się nad tymi najsłabszymi.
Gdzie podziały się czasy wspólnych działań w imię
dobra. Jedynym wspólnym momentem jest dobijanie się do tłustych kąsków
pochodzących z grantów i dotacji. W tym marszu po kasę „pancerniki” i „chamy”
idą ramię w ramię.
Z przykrością zauważam, że rak toczący
organizacje pozarządowe powoduje nieodwracalne straty. Więc puknijcie się w
czoło i zastanówcie się nad tym co robicie. Kąpiel w basenie wypełnionym
cuchnącym błotem nie należy do najprzyjemniejszych. Nawet jak się z niego
wyjdzie to smród na ciele pozostaje jeszcze bardzo długo.
Draganowa, 5 czerwca 2020r.
© Mirka Widurek
Powrót do strony Publicystyka:
|