Powrót do strony
Publicystyka:
Być jak Mary Poppins
Mary Poppins to literacka
bohaterka mojego dzieciństwa. Przeczytałam jednym tchem wszystkie dostępne
wówczas książki opisujące przygody czarodziejskiej niani. A ja teraz chciałabym
być jak Mary Poppins. Zabrać stojący w przedpokoju stary parasol z lat
pięćdziesiątych, ubrać mój czarny beret na głowę, zarzucić czarny płaszcz,
włożyć rękawiczki i polecieć niesiona przez parasol.
O, zapomniałam jeszcze o
moich czerwonych zamszaczkach i plecaczku!
Poleciałabym oczywiście do wnuków. Najpierw odwiedziłabym Zosię. Lądując pod Jej
balkonem lekko zastukałabym, w szybę i ujrzawszy Zosię przywitałabym się z Nią.
Po długiej rozmowie (bo Zosia to wielka gaduła), uściskach, tajemniczych
spojrzeniach i wymianie karteczek mój parasol uniósłby mnie w górę.
Przyleciałabym do
Dublina. Lądując pod domem Mili i Leo musiałabym uważać, żeby nie zawisnąć na
drzewie. Oczywiście usiadłabym na parapecie okna w ich pokoju na piętrze. Leo po
cichu otworzyłby okno, żebym mogła wejść, a Mila w tym czasie pilnowałaby drzwi,
żeby nie weszli rodzice. Spędzilibyśmy parę szalonych godzin bawiąc się w
piratów zdobywających wyspę. A wszystko to w tajemnicy przed rodzicami.
Po udanej zabawie mój
parasol przywiódłby mnie do Draganowej. Po cichutku wślizgnęłabym się pod kołdrę
obok Marka. Rano udawałabym, że nic się nie stało, że to był tylko sen. O tym,
że nie był to sen wiedziałby mój stary parasol, rzucony w przedpokoju beret i
lekko zabłocony czarny płaszcz.
© Mirka
Widurek
Draganowa, 25 marca 2020r.
Powrót do strony Publicystyka:
|