Powrót do strony
Publicystyka:
Potwór zwany Piłonóżka
W samy rogu, na końcu
czarodziejskiego ogrodu rósł stary klon. Był bardzo stary i nikt już nie
pamiętał kto i kiedy go posadził. Rósł tam od niepamiętnych czasów. Wyróżniał
się piękną rozłożystą koroną przyozdobioną noskami.
W tej cudownej koronie
latem pełnej liści mieszkały niezliczone ilości ptactwa. Chętnie zakładały na
niej swoje gniazda, bo czuły się w obecności starego drzewa bardzo bezpiecznie.
Jesienią, kiedy klon
zrzucał liście schodziły się jeże, które tuptając chroniły się pod ich
szeleszczącymi ciałkami.
Zimą korona pozbawiona
listowia zapraszała ptaki do odpoczynku i ogrzania się w gęstwinie gałęzi.
Klon lubiły wszystkie
drzewa, dla których był kimś w rodzaju mędrca. Doradzał, ostrzegał, przestrzegał
i chronił. Chronił ogród przed wiatrem, piorunami, gradem i śniegiem. W jego
cieniu często odpoczywały krasnale zmęczone zbieraniem płatków kwiatowych i
porannej rosy.
Pewnego dnia, a było to
zimową porą, zjawił się pod klonem potwór zwany Piłonóżka. Wstrętny jegomość,
któremu było ciągle zimno. Ścinał każde napotkane na swojej drodze drzewo, które
następnie ciął na drobne kawałki i wrzucał do pieca, by się ogrzać.
Upatrzył sobie stary
klon. Podszedł do niego blisko, wbił ostrą piłę w jego pień i przystąpił do
ścinania. Zobaczyły to ptaki, które natychmiast zawiadomiły dobrą czarownicę,
która mieszkała w pniu starej gruszy. Czarownica wsiadła na miotłę i zaczęła
przepędzać Piłonóżkę. Waliła go miotłą tak długo, aż ten upuścił piłę, która
wbiła się w ziemię.
Wystraszony i obolały
potwór uciekł, gdzie pieprz rośnie. Pozbawiony piły nie zagrażał już żadnemu
drzewu.
Dobro zawsze zwycięża.
Trzeba sobie pomagać i chronić się nawzajem przed złem.
Zło zawsze ucieka przed mocą dobra.
© Babcia
Mirka
Draganowa, 9 maja 2020r.
Powrót do strony Publicystyka:
|