Powrót do strony
Publicystyka:
Powidła
Jesień to dobry czas na robienie domowych
przetworów. Babcia lubi robić dżemy i powidła. W tym celu dziadek udał się na
rynek do Dukli, żeby tam kupić potrzebne owoce. Dziadek kupił śliwki,
nektarynki, gruszki i brzoskwinie. Owoce były piękne, pachnące jesienią,
dojrzałe i bardzo zdrowe. Zostały przez babcię umyte, pozbawione pestek i
pokrojone. Następnie wszystkie powędrowały do wielkiego gara przeznaczonego do
smażenia powideł. Po wrzuceniu owoców garnek został ustawiony na tzw. wolnym
ogniu i przykryty wielką przykrywką z ogromnym uchem.
No i stało się! Awantura gotowa.
Śliwki zaczęły się przepychać i krzyczeć, że to
one są najważniejsze, bo powidła będzie Babcia nazywać śliwkowymi. Gruszki
krzyczały i skakały, a nektarynki i brzoskwinie czerwieniały ze złości.
Przykrywka miała tego już dość. Zaczęła walić o
garnek i upominać owoce, żeby były grzeczne. Ale one wcale jej nie słuchały.
Waliła tak mocno, że odpadło od niej wielkie ucho i potoczyło się pod kredens.
Spokojny do tej pory garnek zaczął potrząsać owocami. Nie pomogły jego
zdecydowane, ale groźne upominania owoców.
W tej całej awanturze owoce zapomniały, że garnek
stoi na ogniu. Po kilku godzinach wszystkie zniknęły i nie można ich było
odróżnić od siebie. Zrobiła się z nich jednolita masa zwana powidłami. Babcia
przełożyła ją do słoików, które ustawiła na półce w spiżarni.
Kłótnie i awantury do niczego nie prowadzą. To
brzydkie zachowania, których trzeba unikać.
Lepiej być miłym i z nikim nie wdawać się w
kłótnie.
© Babcia Mirka
Draganowa, 10 maja 2020r.
Powrót do strony Publicystyka:
|